Chciałbym Cię uczulić… spokojnie, nie na pszczoły, lecz na błędy, których możesz uniknąć, zanim zajmiesz się pszczelarstwem na poważnie.
Błędów jest naprawdę wiele – wystarczyłoby ich na artykuły na kilka lat! Nawet my, mimo bogatego doświadczenia, czasem je popełniamy, bo np. nie doszacujemy zmian pogody, nie ogarniemy czegoś logistycznie lub coś przeoczymy. Doświadczenie jednak pomaga nam mimo tego poradzić sobie w różnych sytuacjach. Są jednak takie błędy, których bezwzględnie należy unikać:
Nieprzemyślany wybór ula
Na przykład: nieprzemyślana decyzja dotycząca wyboru ula. Na tel platformie omawiamy wszystkie typy uli i staramy się robić to obiektywnie. Na nasz kurs trafiają osoby z różnymi typami uli. Najczęściej, obserwując naszą społeczność, widzimy, że większość decyduje się lub chce się zdecydować na ul typu stojak. Nie ma jednak reguły – najczęstsze są przypadki, w których ten typ ula się sprawdza i być może akurat dla Ciebie będzie odpowiedni. Dodatkowo, w kategorii uli stojakowych jest kilka typów: możemy wybrać większą lub mniejszą ramkę, ul 10- lub 12-ramkowy, jedno- lub dwuścienny, wręgowy lub bezwręgowy, drewniany, poliuretanowy, albo zrobić ul samodzielnie.
Pamiętaj, że wybierając typ ula, determinujesz także późniejszy wybór typu miodarki.
Najważniejsze jednak! Nie kupuj starych uli. Pewnie na początku ciężko będzie Ci ocenić jakość tych uli – czy kiedykolwiek były dezynfekowane, czy da sie je dobrze zdezynfekować i czy nie było w nich chorych rodzin pszczelich. Takie ule to może być ryzyko porażki na samym wstępie.
Zły wybór rasy pszczół
Początkujący często, czytając grupy społecznościowe, wybierają popularne rasy pszczół, nie potrafiąc jeszcze ocenić własnej bazy pożytkowej. Okazuje się wtedy, że w ich warunkach taka pszczoła się nie sprawdza. Co więcej, rodziny się roją, bo jeszcze nie umieją opanować nastroju rojowego, a tzw. rasy „mieszańce” w kolejnych pokoleniach mają skłonność do rozszczepienia cech – np. kolejne pokolenia stają się bardzo agresywne. Do pasieki trzeba zakładać gruby kaftan i rękawice, mimo temperatury prawie 30°C… Pszczelarstwo staje się udręką, ule stoją, a my omijamy je szerokim łukiem.
Brak higieny
Nie chodzi tylko o mycie rąk. Higiena w pasiece to nie tylko dezynfekcja uli i ramek co jakiś czas, a bezwzględnie po chorej rodzinie, ale także regularna wymiana ramek na świeżą węzę. Dlaczego? W ramce, w której wielokrotnie odradza się czerw, z czasem gromadzą się różne patogeny. Wosk ciemnieje, a po każdym czerwiu w komórce pozostaje warstwa wylinki po oprzędzającej się larwie, przez co komórki się zmniejszają. Wśród patogenów są nie tylko wirusy, ale także bakterie, m.in. przetrwalniki bakterii zgnilca amerykańskiego, które krążą w środowisku, a ich nadmierne stężenie może wywołać chorobę. Ta postępuje bardzo szybko, doprowadzając do zakażenia całej pasieki, pozostawia przetrwalniki w środowisku nawet na 20 lat i stwarza poważne ryzyko zakażenia sąsiednich pasiek.
Brak wiedzy i doświadczenia przy zakupie pierwszych rodzin
Zakup pierwszych rodzin to często większy wydatek, bo trzeba też kupić ule, sprzęt do wirowania itd. Czasem niedoświadczona osoba decyduje się na zakup używanych uli lub odkładów pszczelich z przypadkowego źródła. Jak to się może skończyć? Po pierwsze, używane ule, szczególnie stare i drewniane, mogą być trudne do zdezynfekowania, a nie znamy ich historii – nie wiemy, czy ktoś przed nami nie miał w nich chorej pasieki, czy zadbał o higienę i dezynfekcję. Po jakimś czasie może się okazać, że mamy chore pszczoły. Możemy nie umieć ocenić stanu takiej rodziny ani pod kątem zdrowia, ani siły. Przypadkowo zakupione odkłady mogą być nie tylko wątpliwe pod względem zdrowia, ale także zwyczajnie słabe – np. za małe, na zbyt ciemnych ramkach, ze starą matką.
Warto dowiedzieć się jak powinien wyglądać dobry odkład i gdzie najlepiej go zakupić. Jest wiele sposobów, aby zmniejszyć koszty pierwszych zakupów – nie musisz kupować wszystkiego od razu! Tym samym nie musisz robić oszczędności tam, gdzie nie warto np. kupując najtańsze odkłady…
A jakie jest NAJWIĘKSZE WYZWANIE dla początkującego pszczelarza?
Zastanawiałem się też ostatnio, co jest największą trudnością początkującego pszczelarza. Po kilku latach obserwacji początkujących pszczelarzy wydaje mi się, że na pierwszym miejscu znajduje się zwalczanie Varroa destructor.
Dla tych, którzy jeszcze nie wiedzą: to pasożyt pszczół, który – podobnie jak kleszcz – nakłuwa ciało pszczoły, rozmnaża się w komórkach z czerwiem, żeruje na nich i w wyniku jego działania rodziny są coraz bardziej osłabione oraz narażone na choroby.
Źle prowadzona pasieka pod względem walki z warrozą oznacza zwiększone ryzyko zachorowań na wirusy podczas zimowli pszczół. Statystyki pokazują, że to właśnie wirusy są najczęstszą przyczyną śmierci rodzin pszczelich zimą.
Jeszcze kilkadziesiąt lat temu nie mieliśmy takiego problemu z tym pasożytem. Później powszechnie zaczęto stosować amitrazę i fluometrynę. Niestety, warroza staje się coraz bardziej oporna na te środki, a nieodpowiedzialne i niewłaściwe ich stosowanie przez pszczelarzy tylko pogłębia problem. Już nie wystarczy po prostu zastosować preparatu zgodnie z ulotką. Do zwalczania warrozy trzeba podejść kompleksowo – uwzględniając różne metody, w tym metody biotechniczne, preparaty na bazie kwasów organicznych lub tymolu, a także regularnie zmieniać metody, aby warroza nie uodparniała się na nie. Należy umieć kontrolować poziom porażenia rodziny i wiedzieć, kiedy zastosować leczenie.
Bez tej wiedzy nawet nie zaczynaj pszczelarstwa…
Wiem, że w internecie można znaleźć wszystko: od eksperymentalnych metod (czasem kreatywność ludzka naprawdę zaskakuje…) po twierdzenia, że pszczół w ogóle nie trzeba leczyć – bo przecież od dziesiątków tysięcy lat radziły sobie same, więc i teraz sobie poradzą, a to jest ponoć najbardziej ekologiczne rozwiązanie…
Niestety, to nieprawda.
Warroza pojawiła się w naszym rejonie stosunkowo niedawno – to po pierwsze. Po drugie, owszem, selekcja naturalna prawdopodobnie ostatecznie doprowadziłaby do przetrwania genów tych pszczół, które najlepiej radzą sobie z pasożytem. Jest jednak pewien problem: pszczoła jest już zwierzęciem hodowlanym i to, że jedna osoba nie zastosuje leczenia, spowoduje jedynie, że jej pszczoły będą słabnąć i stanowić zagrożenie dla sąsiednich pasiek. Pasieki hodowlane wciąż starają się selekcjonować pszczoły pod kątem odporności na warrozę, ale to już bardziej zaawansowane pszczelarstwo – i nawet dla tych pasiek nie jest to łatwe.
Zachęcam Cię więc, abyś zgłębił temat zwalczania warrozy korzystając z wiarygodnych i AKTUALNYCH źródeł (W starych książkach np.znajdziesz informacje o stosowaniu antybiotyków na niektóre choroby pszczół. Obecnie jednak jest dowiedziony brak ich skuteczności i są wręcz niedozwolone jako zagrażające bezpieczeństwu żywności!)
Na naszym kursie poznasz najważniejsze informacje na temat zwalczania warrozy – tak, by zrozumieć kluczowe kwestie, umieć samodzielnie dobrać metody i nie dać się zwieść domorosłym ekspertom czy internetowym eksperymentatorom.
Po odpowiednim kursie samodzielnie ocenisz kogo warto słuchać a kogo unikać.
To tylko kilka przykładów, jak możemy Ci pomóc w pierwszych krokach pszczelarzenia.
Pamiętaj – pszczelarstwo to wspaniała pasja i hobby, ale pszczoły to żywe organizmy. Musisz mieć podstawową wiedzę z wiarygodnego źródła, by uniknąć kardynalnych błędów i się nie zniechęcić.
autor: Dariusz Gielnik